Bangu Bang!

Bangu Bang!
znajda na google (^.^)

piątek, 11 kwietnia 2014



”You are my, Daddy!~”
 
Mały chłopiec siedział w samochodzie białego Nissana przerażony nie rozumiał, co się właściwie dzieję.
Mamusia nagle upadła, gdy byli na zakupach i nie chciała się obudzić.
Miła pani w sukience w groszki wezwała pana doktora z pomocnikami, i znaleźli ją gdzieś daleko.
Chłopcem zaopiekowała się ciocia Rose (Róża) siostra jego mamy.
Gdy dotarli do domu posadziła małego na kanapie, i spojrzała na niego łagodnym aczkolwiek poważnym wzrokiem.
- Alex twoja mamusia musi zostać trochę w szpitalu - Zaczęła biorąc rączkę chłopczyka w swoją.
- Mamusia jest bardzo chora? – Spytał z łezkami w oczach.
- Mm cóż pan lekarz powiedział, że ma zepsute serduszko i trzeba wymienić je na nowe.  – Odparła przytulając dziecko do piersi, szkoda jej było czarnowłosego Alexa.
To był uroczy pełen energii mały chłopiec, teraz przerażony i zagubiony takie wydarzenia to stanowczo za dużo dla takiego dziecka.
Anna zawsze powtarzała, z ciepłym błyskiem w oczach, iż jest strasznie podobny do swego taty.
Rose wiedziała, że ich związek został zniszczony przez osoby trzecie, jakie nie było to wiadome.
Siostra skrzętnie ukrywała prawdę o ukochanym, nie zdążyła mu nawet powiedzieć o ciąży.
Jak i o wykrytej wtedy małej wadzie serca, która do teraz znacznie się powiększyła?
Pamiętała, jak rodzina sprzeciwiała się, by urodziła synka, a ona walczyła jak lwica powtarzając wciąż:
- To życie to skarb, należy mu się szacunek i miłość – Takie słowa w ustach młodej dwudziestoletniej wtedy kobiety budziły w siostrze szacunek, lecz i rozumiała strach rodziców o życie córki.
- Mamusia będzie zdrowa prawda? – Usłyszała pytanie z cicho łkających usteczek.
- Oczywiście! Tylko będzie musiała dużo odpoczywać, będzie dobrze kochanie – Ucałowała chłopczyka w czółko z czułością, i wzięła go na ręce. 
W maleńkim dziecięcym pokoiku, gdy przebrała czarnowłose maleństwo w piżamę otuliła go kołderką.
- Posiedzę tutaj przy tobie póki nie zaśniesz – Pogładziła chłopca po główce.
Alex zasnął po jakimś czasie tuląc do serduszka uśmiechniętego misia zasnął, wyglądał tak niewinnie jak Aniołek.

Gdy chłopiec był w przedszkolu, kobieta przeszukiwała pokój siostry za wszelkimi znakami, mówiącymi, kim jest ojciec chłopca. Znalazła w końcu pamiętnik i akt urodzenia, w tym drugim było tylko imię, „Jiyong”.
Co było dla niej dziwne gdyż, gdyby podała pełne dane ukochanego to by bez problemu lekarze by jej pomogli dać znać temu mężczyźnie o dziecku?
Lecz siostra milczała… zajrzała do zeszytu z kwiatowymi motywami na okładce.
Przewertowała kilka stron, i znalazła to, czego szukała a zarazem zrozumiała już prawdę.
„Kwon Jiyong”
No tak… ten przyjaciel, z którym trzymała się od małego, który marzył o byciu piosenkarzem.
Jeśli jemu się udało to nie dziwne to, że były osoby, które chciały rozpadu ich związku, choćby taki manager.
Normalnie by wątpiła o to, czy to realne marzenia, ale znała tego chłopaka, i widziała jak walczył, jaki ma naturalny talent do występowania na scenie.
Wpisała w telefonie w wyszukiwarce jego dane.  I wyrzuciło jej od groma zdjęć oraz linków do stron o nim.
Wszędzie pisało „GDragon” lub „Big Bang/ GDragon”, aż za głowę się złapała.
Widząc jego twarz od razu go rozpoznała, że też nie widziała tych oczywistych podobieństw u chłopca.
Ten sam profil twarzy, usta, oczy może kształtem trochę inne były, bo większe, lecz nadal wyglądające azjatycko i ciemne jak u Kwona.
„No cholera!  Teraz powinien wiedzieć, że ma dziecko zawłaszcza, kiedy życie Ani jest zagrożone „
Pomyślała marszcząc brwi w zamyśleniu, zajrzała na jego oficjalną stronę, i zobaczyła, że u nich w Busan ma fan meetning wraz z jakimś Taeyangiem i Seungrim.
Zaczęła zastanawiać się jak do niego dotrze, ten facet jest wielką gwiazdą w całej Azji!!
Niedługo miał wrócić też jej mąż z ich bliźniakami, wiedziała, iż nie popiera on chorej sytuacji, jaka jest w ich rodzinie.
Teściowe odcięli się od obydwu córek od Pierwszej, bo nie chciała usunąć ciąży, a od drugiej, bo ją wspierała.
Rodzice wrócili do Kraju a one przeniosły się do tego miasta gdzie poznała swego męża Lee, Kyuma.
Jej synkowie i Max byli tylko młodsi o półtora rojku od chłopca, bardzo lubili bawić się z nim.
Postanowiła, że poczeka za budynkiem przy wejściu na back stage i uda fankę, której nie udało się uzbierać pieniędzy na wejściówki vipowskie.  Kobiecie z dzieckiem na pewno pozwolą na chwilę wejść!

W sobotę, kiedy miał odbyć się owy ewent., udała się z chłopcem na tyły i wyczekiwała cierpliwie.
 Na wszelki wypadek wzięła ze sobą zdjęcie siostry i małego jak miał trzy tygodnie.
Warto się zabezpieczyć, choć podejrzewa, że będzie ją pamiętać.
Gdy nadjechał autokar podeszła bliżej, a gdy GDragon wyłonił się z autokaru pomachała do niego.
-Przepraszam! Czy możemy porozmawiać? – Wzięła Alexa na ręce.
Zaskoczony mężczyzna podszedł oczywiście towarzyszył mu ochroniarz.
-Na miłość boską to kobieta z dzieckiem nie zrobi mi krzywdy – Westchnął podirytowany.
-Wybaczy pan taką mam pracę – Ukłonił się lekko wysoki barczysty jegomość.
Blondyn odetchnął, gdy mógł sam podejść do kasztanowo włosej fanki.
Choć gdy znalazł się przed nią wydała mu się znajoma, uważnie się jej przyjrzał.
-Czy my się znamy? – Spytał zamyślony.
- Jestem Słowak Roze, choć teraz mam dodatkowe nazwisko Lee - Uśmiechnęła się delikatnie.
Blondyn otworzył usta zaskoczony a bolesne wspomnienia uderzyły go gwałtownie.
- Dasz mi parę minut? Muszę z tobą poważnie porozmawiać chodzi o Annę – Dodała patrząc mu w oczy.
Wokalista gestem ręki pokazałby poszła za nim a ochronie dał znać, że ona oraz chłopiec SA jego gośćmi.
Wprowadził ich do autokaru i wskazał na kanapę by usiadła sam także spoczął, oczy mu przygasły wyglądał dość smętnie teraz.
-Słucham ciebie Roze – Splótł palce i przypatrywał się owej dwójce.
Mały czarnowłosy patrzył na niego z ciekawością przytulając się do kobiety, małe paluszki zaciskał na jej przed ramieniu.
- Ania jest w szpitalu ma chore serce, lekarz będzie, gdy pojawi się dawca przeprowadzał przeszczep – Przerwałaby ucałować dziecko w czółko.
Jiyong zbladł wpatrywał się w nią jak w ducha.
-Jak to? – Wyprostował się gwałtownie, i wciągnął powietrze do płoć by powoli je wypuścić.
- Nie zdążyła ci powiedzieć wtedy, ale miała wykrytą małą wadę serca – Odchrząknęła nie chciała za wiele mówić przy małym. – To jest Słowak Alexander po prosu Alex jej synek i … twój dowiedziała się o nim miesiąc po waszym rozstaniu.Uwierz mi walczyła jak lwica by go urodzić, a teraz – Pogładziła chłopca po główce – On potrzebuje ciebie Jiyong Alex i Ania. Te dziecko ma dopiero cztery lata jest wystraszane, i zagubione, bo nie rozumie, co się dzieje z jego mamusią. – Odparła z smutkiem.
GDragon słuchał w szoku, ogarnęła go wściekłość jego były manager nie tylko odciągnął go od ukochanej, ale, i od ich syna…ICH…Dobry Boże!
Teraz miał dwadzieścia pięć lat, i zaczynał wątpić w to, czy będąc muzykiem założy kiedykolwiek rodzinę.
Nagle zjawiła się Roze i mówi, że ma syna a jego jedyna miłość jest poważnie chora.
Był zdruzgotany, ale. I szczęśliwy, bo pojawiła się nowa nadzieja oraz szansa, dzięki Bogu Anna miała popularną grupę krwi, więc, znalezienie serca dla niej nie będzie trwało długo, już on się zwłaszcza oto postara.
-To jest mój Appa (tata)? – Spytał nieśmiało chłopiec był na tyle duży, że już wiele rozumiał.
- Tak Alex, i teraz on zaopiekuje się tobą i  twoją mamusią wiesz? – Delikatnie uśmiechnęła się do siostrzeńca.
-To dobrze! Mamusia musi być zdlowa! – Odparł z łezkami w oczach.
Blondynowi ścisnęło się serce przesiadł się, i usiadł koło synka delikatnie pokazał mu, że chcę go przytulić.
Alex pozwolił mu na to, czuł, że ten pan, co jest jego tatą po prostu jest w porządku.
Jiyong wziął go na kolana i otoczył ramionami, te dziecko było bardzo do niego podobne.
Ucałował go w główkę i delikatnie kołysał działał instynktownie, a w jego sercu rozlała się czułość.
- Jesteś dzielnym chłopcem, ale teraz będzie już dobrze - Mówił do niego głosem pełnym ciepła.
Czarnowłosy rozpłakał się jak na żądanie czuł się bezpiecznie w ramionach tatusia nie potrafił już dłużej udawać silnego, zdecydowanie dorośli byli w tym lepsi.
Blondyn cierpliwie tulił go i kołysał nadal wiedział, że teraz synek potrzebuje się wypłakać.
To było tylko dziecko miał pewne prawo w takiej chwili pokazywać łzy, nawet dorosły by zapłakał w takiej chwili.
 Tego popołudnia po raz pierwszy GDragon był strasznie niecierpliwy na scenie, chciał jak najszybciej znaleźć się obok dziecka, jego przyjaciele byli w szoku, ale nie dziwili mu się.
Roze wieczorem pokazała mu małe mieszkanko siostry dała mu klucze i podała adres mieszkania.
Poprosiła też, go by póki, co nocował tutaj, bo dla małego tak będzie lepiej, w domu, bowiem czuje się bezpiecznie.
Całe szczęście, że Kwon miał teraz urlop mógł skupić się na tym, co teraz było dla niego ważne.
-Dziękuję, że jesteś tutaj Jiyong – Poklepała go po ramieniu kasztanowo włosa przed wyjściem.
- Jakbym mógł inaczej? – Posłał jej ciepły uśmiech – To ja dziękuję, że postanowiłaś mi o tym powiedzieć – Dodał i ucałował w podzięce wnętrze jej dłoni.
-Już dobrze – Zaśmiała się - Proszę to zdjęcie, gdy mały miał trzy tygodnie, tam na półce w pudełku jest kilka albumów gdzie są pozostałe zdjęcia, z różnych okresów zapewne jesteś ciekawy ich – Posłała mu lekko uśmiech i wyszła.
Tego późnego wieczoru przejrzał je wszystkie a potem zasnął na kanapie zmęczony, gdy położył synka spać.
Na zajątrz o dziewiątej coś weszło na mężczyzny brzuch i podskakiwało radośnie.
- Obudź się! Jest lano! – Śmiał się wesoło chłopiec widać, że wczorajsze łzy go oczyściły.
-Oj, kto budzi zmęczonego niedźwiedzia!  - Wymamrotał groźne Kwon, po czym zaczął łaskotać małego.
Ten zanosił się głośnym śmiechem i wyginał instynktownie uciekając od łaskotek.
-Tatusiu już dość! Brzuszek mnie boli! – Ze śmiechu leciały mu łzy.
Jakie to było miłe uczucie, usłyszeć te magiczne słowo Jiyong przytulił synka z czułością?
- Dobrze… a teraz idziemy myć ząbki! – Wziął go na ręce.
-Ale mogę iść siam! – Oburzył się.
Blondyn roześmiał się dzieci zawsze go rozbawiały w takich momentach, to było urocze jak bardzo chciały być dorosłe.
Całą niedziele spędził na zabawach z synkiem i poznawaniem go, odkrył, że ma wiele jego cech jak i mamy swojej.
Było to bardzo pocieszne dziecko i dawało mu mnóstwo pociechy. 
W poniedziałek, gdy zaprowadził Alexa do przedszkola pojechał, z walącym sercem do szpitala.
Tyle czasu jej nie widział… och miał wiele jej do powiedzenia,.
Recepcjonistka od razu udzieliła mu informacji, w takiej chwili jego sława była przydatna.
Udał się potem na pierwsze piętro do Sali nr 20, z małym bukietem tulipanów jej ukochanych kwiatów.
Zapukał niepewnie drżącą ręką.
-Proszę! - Usłyszał jej delikatny głos teraz nieco osłabiony.
Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi, leżała na łóżku wpatrzona w niebo za oknem.
Była blada i taka spokojna włosy teraz sięgał jej pasa, a niebieskie oczy miały głębszy blask.
Odwróciła twarz do mężczyzny i zaskoczona nie wiedziała, co powiedzieć.
On tutaj?  Czemu? Jak?
- Jiyong…- Głos jej zadrżał.
-Cii ni nie mów – Wstawił szybko kwiaty do wazonu i usiadł koło niej za skrawku łóżka.
-, Czemu tutaj jesteś? – Spytała mając łzy w oczach.
- Roze mi powiedziała – Ujął jej słonie i zaczął z czułością muskać ustami. – Mamy wspaniałego synka – Dodał wzruszony.
- Jest bardzo podobny do ciebie … - Załkała.
Wtedy przytulił ją mocno nie mógł patrzeć na jej łzy.
-, Czemu nie walczyłeś wtedy? – Wyszeptała z żalem.
- Wybacz mi byłem jeszcze slaby i głupi wtedy. Proszę nie płacz, jestem tu teraz i nie zostawię ciebie ani Alexa -Ujął w dłonie jej szczupłą twarz i kciukami gładził delikatnie.
- Mam tak po prostu ci wybaczyć? – Chciała bardzo chciała, tak bardzo go kochała, ale musiała zadać te pytanie.
- Wybacz, kiedy będziesz gotowa, ja wiem, że to nie będzie łatwe, ale daj mi szansę. Moje życie jest takie samotne mam tylu przyjaciół, ale nie wielu z nich jest szczera zrozumiałem, jak głupi[i wtedy byłem dając się zwieść panu Choi wtedy. Teraz chcę to naprawić, naprawdę – Nachylił się i musnął jej wargi. Był gotów zrobić wszystko by ją przekonać.
Ania na chwilę zesztywniała czując smak jego ust, chciała się odsunąć dać mu w twarz, ale nie potrafiła.
Jej naiwna miłość niepozwana jej, tak jak nie potrafiła wyjechać z tego kraju i porzucić nadzieję, że on wróci.
Oddała pocałunek, a nowe łzy spłynęły po jej twarzy dotknęła palcami jego policzków czując fale ukojenia.
Kwon szczęśliwy długo jeszcze tulił ukochaną i rozmawiał z nią.
Gdy wybiła godzina dwunasta obiecał jej, że o piętnastej przyjdzie tutaj z synkiem.
Zanim wyszedł z szpitala porozmawiał jeszcze z lekarzem.
Podał się za jej narzeczonego i spytał jak długo jeszcze będą czekać na dawcę.
-Proszę się nie martwić dziś wieczorem jeszcze będzie operacja, niestety pacjent w Seoulu, dla którego było serce zmarł wcześniej, i powędruje ono do pana narzeczonej, szczęście w nieszczęściu. – Poklepał młodego mężczyznę po ramieniu.
-Tak faktycznie – Przytaknął i dziwnie się trochę poczuł „Życie za życie” przerażające to, ale prawdziwe.

-Mamusia! – Alex podbiegł do łóżka ciemnej blondynki - ziobacz wyglądam jak ziomal? – Obrócił się dookoła i założył ręce na piersi.
- Ach synku wyglądasz super- Zachichotała się rozbawiona – Skąd wytrzasnąłeś mu ten twój cosplay? – Spojrzała się na blondyna.
Czarnowłosy był ubrany jak GDragon w teledysku do Fantastic Baby, makijażu prawie nie miał, ale dopięte miał czerwone długie pasma włosów z lewej strony.
- Zobaczył w telewizji ten video clip i koniecznie chciał tak wyglądać – Jiyong zrobił niewinną minkę.
-Tak oczywiście – Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Dobrze wiedzieć, że śledzisz moje poczynania – Usiadł na krześle – To od Alexa a to ode mnie – Podał jej laurkę dziecięcą i maleńkie czerwone pudełeczko.
Zaskoczona Anna ucałowała synka w podzięce za upominek, i następnie otworzyła wieczko pudełeczka.
Jej oczom ukazał się śliczny pierścionek zaręczynowy aż zasłoniła usta.
- Wiem, że to nagłe, ale no wiesz, jaki ja jestem niecierpliwy… i kocham cię ponad życie czy wyjdziesz za mnie?- Uklęknął przed nią ujmując jej dłoń patrząc jej w oczy z miłością.
- Ji…ty głuptasie – Wzruszyła się.
-Nie głuptasie tylko TAAK Omma (mama) - Oburzył się czarnowłosy.
Na co cala trójka się roześmiała, długowłosa przyjęła oświadczyny ukochanego.
Za to wieczór i noc dla blondyna była najgorszą, jaką kiedykolwiek miał, modlił się gorąco o pomyślność dla narzeczonej nie chciał jej stracić.
Przy synku starał się być spokojny i uśmiechnięty, bawił się z nim i zaśpiewał kołysankę przed snem. W nocy za nim zasnął zadzwonił jeszcze do szpitala.
- Dobry wieczór tu Kwon Jiyong chciałbym dowiedzieć się o stanie zdrowia pacjentki Słowak Anna – Zaczął niepewnie.
-Chwileczkę … a tak łączę z panem doktorem Chanem – I usłyszał muzyczkę w słuchawce.
- Witam panie Kwon pana narzeczona jest już po operacji stan jest stabilny, więc proszę się nie martwić ma Silną wolę walki – Uspokoił go lekarz.
- Jak to dobrze, kiedy można ją odwiedzić? – Spytał pełen nadziei.
-Myślę, że po jutrze najlepiej wtedy będzie w pełni wypoczęta - Odparł.
Wszystko zaczęło się dobrze układać, Jiyong był bardzo szczęśliwy, gdy dziewczyna mogła wyjść z szpitala i było lato to przeniósł ich do swego domu na obrzeżach Seoulu.
Dla małego chłopca to był raj, dwa przyjacielskie psy, kot oraz mnóstwo miejsca do zabawy i poznawania świata.
Również swój grafik przerobił tak, by mieć dla nich czas był na takim etapie sławy, że to inni musieli się do niego przystosowywać.
Dla rodziny mógł pozwolić sobie na ten samolubny gest, Rodzice Kwona i jego siostra powitali ich z otwartymi ramionami bardzo lubili dziewczynę, a wnuczka pokochali.
Tylko teraz przez długi czas będą synowi głowę suszyć, oto, że dopiero teraz dowiedzieli się o tak wspaniałym chłopcu, Alex stał się oczkiem w głowie dziadka.
- Ania powinnaś zadzwonić do rodziców – Nalegał Jiyong widząc jej tęsknotę.
-Boje się, co jeśli nadal będą obrażeni? Nie zniosę tego ciosu kolejny raz – Wtuliła się w bok narzeczonego.
- Będzie dobrze zobaczysz, sądzę, że twoja mama potraktuje nasze zaręczyny, jako argument do pogodzenia się - Ucałował ją w czoło z czułością.
Lubiła ten gest dawał jej ukojenie i poczucie bezpieczeństwa pociągnęła go za koszule delikatnie i musnęła jego wargi delikatnie.
-Dobrze zadzwonię – Wyszeptała patrząc mu w oczy.
Blondyn uśmiechnął się szeroko zadowolony.
- Noo tak trzymać, moja bojowa narzeczona – Puścił jej perskie oczko, na co się zachichotała.
- I widzicie oni tak non stop, buzi i buzi blee – Skrzywił się chłopiec.
Babcia zachichotała się w rękaw przerywając haftowanie.
- No wiesz wnuczku zakochane par lubią się przytulać i całować to normalne - Pogłaskał chłopca po główce dziadek.
-Dziwny zwyczaj – Westchnął Alex opierając główkę o ramie taty Jiyonga.
- Tak wiem – Uśmiechnął się ciepło pan Kwon zamyślony.

Ciemna blondynka wyszła na korytarz i zdrąrzcą ręką wybrała numer komórki mamy w telefonie.
Poczuła jak ktoś ją mocno obejmuje w pasie od tyłu, był to jej narzeczony.
- Halo Anka? – Usłyszała niepewny głos swojej rodzicielki.
-Tak to ja … chciałabym się z wami pogodzić, tęsknie – Zaczęła ciemna blondynka.
-Aniu…- Westchnęła boleśnie kobieta.
- Widzisz jestem zaręczona z jiyongiem i bardzo bym chciałaby tata poprowadził mnie do ołtarza - Głos miała błagalny, nie umiała z nimi rozmawiać bez przeżywania tego.
Czuła jak ukochany cały czas ją tuli i lekko kołyszę uspokajająco cierpliwie czekając.
-Ślub?? Z nim?? Dzięki Bogu!!  Tak się cieszę – Popłakała się z szczęścia matka – Twój tata na pewno się przełamie jak to usłyszy – Dodała łkając.
-Mamusiu…- Delikatnie się uśmiechnęła z łzami w oczach.
-Oddzwonię do ciebie po rozmowie z nim dobrze? – Spytała z nadzieją.
- Dobrze, będę. Czekać kocham was – Odparła zaciskając palce na telefonie.
- My ciebie też – Odpowiedziała niemal natychmiast i po chwili rozłączyły się.
- I jak? – Spytał wyczekująco mężczyzna.
- Popłakała się z szczęścia, i powiedziała, że oddzwoni jak porozmawia z tatą …
 Życie potrafi różnie się układać, ale dla cierpliwych ofiarowuje szczęśliwe chwile.
Jiyong i Anna się o tym przekonali, warto dawać szanse miłości, gdy ona jest szczera.
Oraz i warto wierzyć, że niema tego złego, co by na dobre nie wyszło …


























The End 







2 komentarze:

  1. Mega słodkie opowiadanie. ^^ Cieszę się, że Ania, jak i Ji, w końcu odnaleźli odpowiednie drogi i sie na nowo spotkali. A raczej powiedziałaby, że Roza,wskazała odpowiednią Kwon! ^^ Powinni jej to zawdzięczać. Od zawsze chyba ukazałam, że dzieci w opowiadaniach, dają taką kolorową moc w opowiadaniach. ^^ A kiedy ich rodzice się rozstają i potem udaje im się powrócić do siebie, jest czymś wspaniałym!
    Nie będę Ci pisała znowu, jakie wredne błędziki wyłapałam, bo po co, pisać to samo kilka razy prawda? ^^ Czytaj więcej, a zobaczysz, że twoja pisownia zacznie się polepszać, jak i budowa zdań, bo gdzieniegdzie nie było zbyt ciekawie, jeśli chodzi o stylistykę. :( Jednak muszę przyznać, że pomysły masz naprawdę fajne! I jestem pewna, że w bliższej, bądź dalszej przyszłości, będziesz je nam przedstawiała jeszcze lepiej! Musisz, tylko ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, bo jak to mówią : praktyka czyni mistrza! Trzymam za Ciebie mocno kciuki i pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem fajny pomysł . Dobrze że zrobiłaś pod koniec takie jak by podsumowanie . Uwielbiam coś takiego w opowiadaniach . Jednak wydaję mi się że trochę mało opisałaś . Fajnie by było jakbyś dodała jeszcze jeden dzień GD z Alexem wiesz tak szczegółowo co robili . Osobiście to im więcej dni jest opisanych tym bardziej się wczuwam i angażuje :p I jeszcze fajnie by było jak byś delikatnie wyróżniła dialogi np. pogrubić czy coś . Bo jak czytam to mi się po prostu wszystko zlewa i gubię się w zdaniach :/ Ale ogólnie to świetne :p

    OdpowiedzUsuń